Wywiady - Narodowy Rap

Idź do spisu treści

Menu główne:


Minęło już sporo czasu od nagrania Twego debiutanckiego albumu „BASTIon”. Co się zmieniło od tamtej pory?

Zależy, jak postrzegać to już chyba dwanaście minionych lat, kiedy to puściłem tą płytę w obieg. Jeżeli spojrzeć na to z perspektywy muzycznej, to mógłbym zamknąć odpowiedź na to pytanie jednym zdaniem. Praktycznie nic się nie zmieniło. Rozszerzając wypowiedź mogę dodać, że moje postrzeganie muzyki, którą nagrywam ewoluowało. Zatoczyło przez te lata koło, by wrócić do tego, co teraz jako dorosły człowiek uznaję za jedyną słuszną drogę tzw. kariery muzycznej. Patrząc krytycznie na to, co działo się podczas tylu lat mojej przygody z rapem, czasami dochodzę do wniosku, że kiedyś jako nastolatek i później jako dwudziestokilkuletni byłem mądrzejszy i dokonywałem lepszych wyborów, niż próbując za wszelką cenę zdobyć intratny kontrakt fonograficzny i udając kogoś, kim nie jestem. By przypodobać się wydawcom i posmakować tego jakże i dziś upragnionego przez wielu „hajlajfu”. Zatoczyłem muzycznie koło od kawałków, które nagrywałem jako dzieciak i nie nadawały się do puszczenia ich komukolwiek (może dobrze, że nie miałem wtedy internetu), poprzez kawałki chociażby z wspomnianej przez Ciebie płyty BASTIon, które jako pierwsze zdecydowałem się upublicznić (i do których oczywiście mam wiele zastrzeżeń.

BastiCechuje je jedna wartościowa rzecz: są szczere, od serca. Nie interesowało mnie wtedy, czy spodobają się wielu, czy tylko kilku osobom – miały być moje i przedstawiać mój punkt widzenia bez narzuconych przez kogokolwiek uwag, zmian i poprawek „bo to się nie sprzeda”). Przez kawałki nagrywane typowo pod wytwórnię, które może były ciekawsze pod kątem melodii, sposobu w jaki hulał beat, ale oprócz mojego wokalu i rymów nie znalazłbyś tam niczego więcej ze mnie, aż po chociażby kawałki w stylu „Zegarmistrza Światła”. Były moim pierwszym momentem powracania przeze mnie do tego, co uważam za wartościowe – co niestety okrasiłem wypominanym mi do tej pory występem w komercyjnym reality show muzycznym i wiele osób szczery kawałek oceniło jako komercyjną papkę zrobioną pod publiczkę, nie zadając sobie trudu odszukania w sieci od kiedy jest tam ten kawałek, a kiedy zagraliśmy go w telewizji. „Zegarmistrz” leżał w sieci chyba od roku, zanim pojawił się w telewizji. Ale należało mi się, jeśli wierzyć w karmę, ponieważ przez wiele lat robiłem miałkie kawałki z myślą, żeby tylko spodobały się ludziom. Po występie w programie dużo myślałem na temat drogi, jaką obrałem. Stwierdziłem zgodnie z własnym sumieniem, że to nie jest to, co miałem robić, nie jestem tym gościem, jakim chciałem być, udając jako dzieciak przed lustrem z tubką pasty do zębów w ręku, że gram koncert lub występuje w klipie. Obiecałem sobie, że nigdy więcej na formę i treść moich utworów nie będzie wpływał jakiś wydawca czy super doradcy w postaci niepisanych managerów, którzy zrobią z Ciebie k***ę, żeby tylko zarobić procent. W tamtym momencie mojego życia, kiedy mając małe dziecko borykaliśmy się z moją kobietą z problemami życia codziennego w Polsce, czyli próbując jakoś przetrwać (czego życiem nazwać nie można).

Kiedy nastąpiła zmiana prezentowanego przez Ciebie stylu muzycznego i jak wyglądała?

Pojawił się u mnie po wielu latach Ptaku, który spytał, czy może u mnie nagrać płytę (NaRa). Pogadaliśmy sobie o życiu, wymieniliśmy poglądy na temat postrzegania wielu spraw i okazało się, że w ogromnej mierze zgadzamy się niemal stuprocentowo. Podczas nagrywania płyty Ptaku spytał, czy nie chciałbym pojeździć z nim i podbijać mu jego materiału na koncertach. Minął jakiś czas i wyszło tak, że też nagrywam płytę, która zostanie wydana z kwartalnikiem „Magna Polonia”. Robię teraz kawałki takie, jakie uważam za słuszne – czy się to komuś podoba, czy nie i uważam taką postawę za jedyną prawidłową i trafiającą do ludzi, bo nawet jeśli ktoś się z Tobą nie zgadza, to przynajmniej nie zarzuci Ci, że jesteś kimś udawanym. A jeśli spojrzeć na Twoje pytanie pod kątem typowo ludzkim, to przez te lata zmieniło się wiele. Kiedyś byłem gówniarzem z marzeniami i niewyparzoną gębą. Dziś jestem dorosłym facetem, który ma rodzinę. Dwa światy, dwóch różnych kolesi, ale i wtedy i teraz obaj szczerzy do bólu, chociaż teraz staram się bardziej uważać, by nie zadawać bólu.

Słuchając Twoje nowe kawałki widać, że wkurza Cię obecna sytuacja w kraju. Czego oczekujesz?

Wkurza mnie to, jak dzisiaj żyjemy. Moglibyśmy teraz wbijać się w tematy czysto polityczne i rozmawiać o polityceBasti tak długo, że na pewno znudziłoby to każdego, kto czyta ten wywiad. Więc w ogromnym skrócie: przy okrągłym stole zawarto układ i do dziś dnia odczuwamy jego skutki. Wielu ludzi próbuje mi tłumaczyć, że się mylę, albo mówią mi coś, co działa na mnie jak płachta na byka – nie narzekaj, wielu ma gorzej. Wtedy mówię: odpowiedziałeś sobie kiedyś na fundamentalne pytanie „po co się urodziłeś?”. Na ogół jest dłuższe zdziwienie, cisza, aż w końcu pada odpowiedź: żeby żyć. No właśnie, mówię, a nie po to, żeby egzystować i walczyć od młodziaka do śmierci o przetrwanie. To, co dziś nazywa się życiem, dla mnie nie ma nic wspólnego z życiem. Politycy, mass media , kreowane pseudo wartości to nic innego, jak ogłupianie ludzi. Dla mnie to dokładnie to samo, co fabryka robotów bez ambicji, bez emocji, bez umiejętności rozróżniania tego co złe, a co dobre. W konsekwencji właśnie taki pokorny robol, który wierzy, że musi iść do pracy na 14 godzin za grosze, po tej pracy jest na tyle zmęczony, że zamiast coś przeczytać, obejrzeć wartościowy film, porozmawiać z innymi ludźmi po prostu pije browary, wali kilka setek i idzie spać, żeby kolejnego dnia wstać i znowu nie myśląc robić coś, co nie ma sensu. Błędne koło. To chyba najbardziej mnie wkurza, bo chciałbym, żeby każdy był świadomy co się dzieje, ale wielu ludzi albo nie jest w stanie wyrwać się z tej sieci albo po prostu woli dla własnego spokoju wewnętrznego udawać, że jest ok. Ja wiem, że ok nie jest, wiem, że ciężko będzie coś zmienić, ale mimo to nie odsuwam od siebie prawdy w imię spokoju. Paradoks polega na tym, że zrozumiałem, że nawet jeśli to będzie ciężka przegrana walka o zmiany i poprawę sytuacji w Polsce, to coś jednak się zmieni. Nigdy nie będę wzorowym stuprocentowym więźniem tego zepsutego do szpiku kości systemu, w jakim przyszło nam żyć lub wielu z nas egzystować.

Ostatnio sporo o Tobie słychać, nawiązałeś współpracę z Ptakiem i razem czasem występujecie. Jak oceniasz tą współpracę?

Nie wiem, czy sporo o mnie słychać. Jeśli tak, to jest to miłe, ale jak mówiłem wcześniej – nie jest to priorytet w tej całej układance. Cieszę się jednak, że tak uważasz. Może kiedyś uda mi się przeniknąć ze swoim przesłaniem do większej ilości ludzi. Jeśli chodzi o współpracę z Ptakiem, to znamy się od wielu lat. Myślimy w wielu kwestiach podobnie bądź tak samo, więc samo to powoduje, że przyjemnie jest jechać razem na koncert, bo jest o czym pogadać i takie znajomości rozwijają. Bardzo ważna jest dyskusja na każdy temat, a najważniejsza dla każdego Polaka powinna być dyskusja o Polsce. Myślę, że jesteśmy z Ptakiem dobrym przykładem na to, jak można spędzić pożytecznie czas na zwykłej rozmowie, zamiast chociażby chlać piwsko, ćpać i cholera wie, co tam jeszcze i zejść do poziomu „Eeee, k***a, hehehe ziomuś dobre piwko, nie?” – „No, hehe k***a, za*****te!”. Wystąpiłem u Ptaka na płycie, wgrywając mu zwrotkę do „Delegalizacji” – no ale jak miał mnie nie zaprosić na kawałek, skoro płytę nagrywał u mnie. Jest fajnie i życzyłbym sobie samych takich kumpli i współpracowników.

Na koncercie w Siedlcach miałem okazję wysłuchać Twego nowego premierowego kawałka „Obozy Zagłady”. Skąd pomysł na taki utwór?

BastiPomysł rodził się od dawna. Zaczęło się od pomyłek językowych zachodnich polityków, którzy przez przypadek mówili „polskie obozy zagłady”, zamiast niemieckie na terenie Polski. Jak już ktoś nie mówi, że polskie, to używa zwrotu „nazistowskie”. A ja pytam: a kto to ci naziści? Chińczycy? Polacy? Kosmici? Nie. Nazistami byli Niemcy i trzymajmy się faktów. Kolejna rzecz to próba przeinaczania historii przez samych Niemców. Jakieś superprodukcje, w których pokazuje się żołnierzy AK, jako antysemitów – nie pokazując przy tym właściwie nic innego i oczywiście kreując obraz, jacy to ci Niemcy, co szli na wojnę, byli fajni, sympatyczni, kochający i świąteczni. Pewnie wśród nich byli i normalni ludzie, ale niezaprzeczalnym faktem jest to, że za holokaust odpowiedzialni są Niemcy, nie Polacy. Do tego dorzućmy książki typu „Strach” Grossa albo filmy jak „Pokłosie” i zaczyna robić się niefajnie. Wychodzi na to, że jesteśmy najgorszym narodem na świecie. A wcale tak nie jest i trzeba walczyć z tym agresywnym, chamskim pisaniem nam historii na nowo. Temu zjawisku musimy się wspólnie przeciwstawić, ponieważ młode pokolenie nie będzie znało prawdy o wojnie, a co dopiero usłyszą jeszcze następne pokolenia? Trzeba też na spokojnie posiedzieć, dyskutować i przemyśleć, kto ma w tym interes, żeby dezinformować ludzi w Polsce i za granicą. Wtedy będziemy mądrzejsi i wszystko stanie się nieco jaśniejsze, a że w Polsce grasuje „seryjny samobójca”, to na tym zakończę swoją odpowiedź…

Wiem, że nagrywasz nowa płytę. Kiedy się ukaże?

Nagrywam nową płytę, której wspólnym mianownikiem jest Polska. Będzie nosiła tytuł „Mowa nienawiści” – celowo brana w cudzysłów. Mam nadzieję, że ukaże się niebawem, ale jak wiesz nie żyję z rapu. Muszę pracować jak każdy, walczyć o przetrwanie jak każdy, mam problemy jak każdy i do tego mogę nagrywać płytę tylko po nocach, nie wysypiając się do pracy. Chcę ją nagrać, ale czasami człowiek musi się po prostu wyspać, ponieważ życie zgodne z cyklem natury daje nam siłę i nie można na siłę się odczłowieczać.

Coraz częściej występujesz na imprezach stricte narodowo-patriotycznych. Jak oceniasz publikę?

Tutaj też moglibyśmy rozmawiać i rozmawiać, więc potraktuję odpowiedź skrótowo. Na początku czasami byłem zesrany, mając zagrać przed ludźmi, z którymi wcześniej nie miałem za wiele do czynienia. Można do tego też dołożyć, że czasami niektórzy z nich budzą delikatnie pisząc respekt. Z koncertu na koncert przekonałem się jednak, że bez problemu się dogadujemy , bo przecież koncert to nie tylko samo granie na scenie, ale też często długie rozmowy przy fajce, jak chociażby u Was w Siedlcach. Myślę, że jak wszędzie kluczem do „sukcesu” jest szczerość. Jeśli coś mi się podoba to o tym mówię, a kiedy coś wybitnie mi nie pasuje, to również o tym mówię, ponieważ uważam, że tak należy. Mam nadzieję, że moi rozmówcy szanują taką postawę, bo przecież jest o wiele lepsza niż nawijanie makaronu na uszy i mówienie tego, czego rozmówca od Ciebie oczekuje. Podoba mi się granie tych imprez chociażby z faktu, że to granie i te imprezy o czymś mówią i mają jakiś głębszy sens, a nie jest to tylko takie rymowanie dla rymowania i pozowanie „jaki to jestem kurde fajny”. Kolejna rzecz to kapele, które poznałem: Irydion, Rewolta czy Nordica. Miło jest się spotkać gdzieś w Polsce, zagrać imprezę i pogadać, napić się piwka z fajnymi ludźmi. Stricte narodowe imprezy są przeze mnie dużo bardziej cenione, niż jakieś tam inne miałkie koncerty, gdzie wielu gra z myślą „czy znajdzie się głupia dziewczynka, co da mu po koncercie d**y, bo on jest fajnym raperem”. Zdecydowanie nie o to w tym chodzi.

Dziękuję za wywiad. Czy miałbyś coś do przekazania naszym Czytelnikom?

Tak. Przekazuję to i będę przekazywał zawsze przy takiej okazji, nawet jak komuś się to znudzi. Myślmy samodzielnie, ludzie!
Dziękuję Ci bardzo za rozmowę i za zainteresowanie mną i moją muzyką. Czołem!

Fot.: Marek Gralewski / wMeritum.pl 

oryginalnie tekst ukazał sie w portalu Wmeritum.pl

 
 
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego